Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Paryż

Tym razem Paryż zupełnie nie służbowo. Bilety kupione chyba w lipcu lub sierpniu za pieniądze porównywalne z biletem kolejowym do Koluszek (i nie mówię o Pendolino). Skąd mogliśmy wiedzieć, że trafimy w środek protestu żółtych kamizelek? Na szczęście zamiast nich żona nałożyła naprędce zakupioną podkoszulkę i już byliśmy rozpoznawani przez francuską policję jako nieszkodliwi turyści. A trzeba przyznać, parafrazując Kazimierza Wierzyńskiego, że policja francuska bije ludzi z takim smakiem, że dawne polskie ZOMO wiele by się mogło nauczyć. Wiem, bo widziałem kilka francuskich demonstracji z bliska, w tym olbrzymią przeciwko zwiększeniu liczby godzin pracy w tygodniu kilka lat temu. Przyznam, że te były wyjątkowo nieciekawe, zwłaszcza że wyjątkowo często zdarzały się w czasie tych demonstracji kradzieże i to z najdroższych sklepów (Dior, Apple) - ze Starbucksa nikt kubeczków nie kradł. Ale nie demonstracje były najważniejsze w naszym wyjeździe Dla mnie największa żenada to to, że a

Gród słowiański w Nasicznem

Podkoszulkę zobaczyłem na koledze mojego syna, gdy ten przyszedł do niego na urodziny. Przyznam, że zmarnowałem sporo czasu, żeby znaleźć to miejsce. Myślałem, że to gród podobny do Biskupina. Aż okazało się, że to podkoszulka obozu harcerskiego łódzkich Zatorowców. Z jednej strony zawiodłem się, że nie jest to wizytówka jakiegoś ciekawego miejsca. Z drugiej strony ... cieszę się że jest więcej takich "zboków", którzy doceniają podkoszulki związane z jakąś konkretną okazją.

Biuro rzeczy znalezionych na Krawcow Wierch

Żona twierdzi, że znów ją chciałem zamordować. A trasa miała raptem 26 km, 1300 metrów podejść i 1250m zejść oraz 40 punktów GOT (które nic mi nie mówią). Po śniadaniu wyszliśmy ze schroniska na Przegibku i ruszyliśmy w kierunku Bacówki na Krawcow Wierch. Początkowo szło się nam rewelacyjnie. Bacówkę na Rycerzowej (niestety nie wchodziłem i nie wiem czy mają swoje podkoszulki), przełęcz Przysłop (ile tych Przysłopów jest?) i Talapkov "zrobiliśmy" w czasie krótszym niż wynikało to z map i drogowskazów. Przy czym nie za bardzo wiemy jak, bo pierwsze kilkaset metrów za Przyslopem w kierunku na Talapkov jest podejście stromizną niemal 60 stopniową po glinie usianej kamieniami. Przyznam, że nie wiem jak można tamtędy zejść w ogóle, a jak zejść w czasie ulewnego deszczu - nie pytajcie. Potem niestety było gorzej. Wydawało się nam że lecimy galopem, niestety na przełączy pod Oszastem, gdzie odchodzi żółty szlak na stronę słowacką byliśmy spóźnienie prawie godzinę. Jednym z pow

Rajd ojców. Barania Góra 22-23 września 2018

Jako ojciec karmiący (przynajmniej czasami) nie mogłem nie zwrócić uwagi na tą podkoszulkę i to wydarzenie. Co prawda nie udało mi się zamienić z żadnym uczestnikiem rajdu na tą podkoszulkę (a w zamian oferowałem naprawdę ciekawe), ale zdjęcie udało mi się zrobić. Nocowałem z żoną i synem w schronisku na Przysłopie (pełna relacja z całego wydarzenia wkrótce, tu opis z poprzednich odwiedzin w tym schronisku ) i spotkaliśmy tam kilku miłych ojców wraz ze swoimi dziećmi. Przyznam, że to niesamowita inicjatywa. Sam wiem jak taka integracja pozytywnie wpływa na komunikację z dziećmi, gdyż mam dwóch synów i czasami zdarza się nam "prawdziwa męska przygoda", gdy odcinamy moją żonę od naszych wypraw. Początkowo obawiałem się jak panowie poradzą sobie z taką zgrają dzieciaków ubranych w podkoszulki z identycznym obrazkiem, tylko nadrukowanym na żółtych podkoszulkach (ciekawe czy chodziło o to, żeby odróżnić ojców od synów?). Jednak widać było, że towarzystwo jest doskonale zgrane

Schronisko na Przegibku

Z drobnym przeskokiem kontynuuję relację z letniej wyprawy. W teorii z bazy studenckiej na Przysłopie Potóckim do schroniska na Przegibku powinniśmy dojść w ciągu niecałej półtorej godziny, a szliśmy prawie dwie. Niestety dał się odczuć brak treningu. Ale w końcu ... doszliśmy. Bardzo lubię to schronisko. Wspaniała atmosfera i doskonałe jedzenie. Zwracam przy tym uwagę, że wspaniała atmosfera nie powoduje nadania temu schronisku pejoratywnego według mnie określenia "kultowe", które przykleiło się według mnie do schroniska na Krawcow Wierch (trochę niepotrzebnie), które odwiedziliśmy następnej nocy. Co do jedzenia ... marzenie. Kilkanaście stosunkowo prostych potraw, ale zarówno fajnie nazwanych jak i bardzo smacznych. Dodatkowo lokalnych tak bardzo jak to możliwe. Był i kubek czarnych jagód z cukrem zebranych w lokalnym lesie czy naleśniki z tymiż jagodami jak i rumsztyk z jagniąt pasących się na pobliskiej łące. I jakie smaczne! Przyznam że zawsze się zastanawiam skąd

Łódź ... pod Aleksandowem Łódzkim

Ze dwa lata temu byłem u klienta pod Szczecinem. I gdy usłyszał, że jestem z Łodzi chwilę pomyślał i zupełnie poważenie powiedział ... Aaaaaaa! To pod Aleksandrowem Łódzkim . Wytłumaczył mi wtedy, że to miejsce znane w całej Polsce z ciekawych koncertów. I rzeczywiście na wielkim bilbordzie wisiało zaproszenie na koncert. Ostatnio podejrzałem u syna taką podkoszulkę z najnowszego koncertu: Może Łódź (moje rodzinne miasto) powinna się uczyć jak się reklamować od Aleksandrowa?

Przysłop Potócki

Po zeszłorocznej nieudanej niestety próbie zamordowania żony na trasie Zawoja-Zwardoń, z której zeszliśmy przez Rysiankę , w tym roku postanowiłem delikatnie skrócić trasę. Ten skrót to po to, żeby żona dała się ponownie nabrać na tezę, że to tylko delikatny spacerek i zmęczymy się mniej niż na spacerze po Manufakturze . Pociągiem ruszyliśmy w kierunku Zwardonia, by wysiąść po drodze w Żywcu i podjechać busikiem do Rycerki. Pominę to co sądzę o PKP, bo nawet najgorsze słowa i tak byłyby pozytywną reklamą dla tej firmy, podobno przewozowej. Generalnie cud, że pociąg na który kupiliśmy bilet był i dojechał tam gdzie miał dojechać. Inna sprawa, że system sprzedaży biletów potrafi sprzedać więcej niż jeden bilet na to samo miejsce, choć cały pociąg na całej trasie jest pusty albo sprzedać bilety na nieistniejące miejsca w nieistniejących przedziałach. Ale na szczęście poza komputerami istnieją jeszcze ludzie i pani konduktor napisała nam długopisem na bilecie, że możemy sobie siedzieć n

Zielona Łódź

Łódź powszechnie odbierana jest jako miasto szare, nieciekawe i wbrew swojej nazwie absolutnie pozbawione wody. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka trudno zauważyć nasze rzeki, choć jest ich ponad dwadzieścia. Wynika to z tego, że nasze rzeki są małe i często płyną w ukrytych kanałach. Ale mamy jedną większą rzekę, zasilaną przez Łódzkie ścieki. Ner. Kiedyś śmierdziała na kilometr i przejazd mostem przez nią był niemal niemożliwy. Teraz są tam ryby, a odważni piją nawet z niej wodę. No dobrze ... podobno piją. Nie byłem na wycieczce do oczyszczalni ścieków, ale był tam mój syn i dzięki uważnemu słuchaniu i celnym pytaniom wygrał dla mnie taką wspaniałą podkoszulkę. Jednym z pytań było właśnie to czy ścieki po oczyszczeniu da się pić ... podobno tak. Z tego co zrozumiałem ścieki oczyszczane są najpierw kilka razy mechanicznie, potem na kilka sposobów chemicznie i biologicznie by na koniec ponownie przejść mechaniczne oczyszczenie. Według mnie pełnię czystości woda osiąga dopiero w

Kocham łódzkie

Dziś podkoszulka reklamująca moje miasto i region. Co należy podkreślić nie moja, tylko zastana, niestety w postaci ścierki na jakimś wyjeździe. Widać ktoś reklamował Łódź i w chwili gdy reklama podkoszulkowa się zniszczyła dał jej drugie życie. Ale przyznam ... bawełna naprawdę rewelacyjna, jak z dawnej mitycznej "Ziemi Obiecanej". Szacunek dla naszych marketingowców.

Troki

Opisując Wigierski Park Narodowy zaznaczyłem, że może to być również dobra lokalizacja do krótkiej wycieczki zagranicznej. Koleżanka organizująca nam wyjazd nad Wigry zasugerowała jednodniową wycieczkę Wilno/Troki. Jakoś nie dotarł do mnie ogrom tego, co mamy obejrzeć w jeden dzień. Wilno piękne, ale obejrzane na zasadzie Tu kościół na Antokolu, tu Ostra Brama, tu Góra Giedymina biegniemy dalej jest ... w sumie mało interesujące. Może dla 15-to latków którzy potrafią się skupić na poszczególnych kwestiach najwyżej kilka czy kilkanaście sekund tak. Ale dla normalnych dojrzałych ludzi chyba nie. A przewodnik popędza, żeby zdążyć do zamku w Trokach, który w sumie jest ładną budowlą, ale zupełnie świeżutką. Gdzie go porównywać do Malborka , które to porównania często słyszałem. Ani wielkością, ani oryginalnymi fragmentami. Wnętrze i wystawy zupełnie nieciekawe, raczej można sobie odpuścić. Najciekawsze poza widokiem z zewnątrz jest jedzenie w karaimskiej restauracji Kiubete. Rewelac

Teneryfa

Bardzo niewiele brakowało, żeby dzisiejszy post dotyczył wspaniałych miejsc, które udało mi się odwiedzić w czasie tygodniowych wakacji. Jednak nie opowiem ani o wspaniałym jedzeniu, ani o wąwozie Masca, ani klifach Los Gigantes, ani wspaniałym Parku Narodowym w górach Anaga czy nawet o wulkanie del Teide. Opowiem o swoich wnioskach po wspaniałym karnawale w Santa Cruz de Tenerife. Mieszkaliśmy prawie 70 km od stolicy, pojechaliśmy tam samochodem i zaparkowaliśmy w podziemnym parkingu pewnego bardzo znanego w Hiszpanii domu towarowego, którego nazwy nie wymienię, aby go nie reklamować. W parkingu znajdowała się informacja, że z okazji karnawału jest on czynny całą dobę i obsługa potwierdzała ta informację po angielsku (co było dla nas zaskoczeniem, bo mimo iż jest to turystyczny kraj bardzo mało osób mówi tam po angielsku). Nasze przekonanie potwierdziło potem wielu Hiszpanów, którzy znaleźli się dokładnie w tej samej sytuacji jak my, stąd wnioskuję, że nie była to pomyłka językowa.

Wigierski Park Narodowy

Przeskakuję z Rysianki niemal idealnie po przekątnej Polski i ląduję w Wigierskim Parku Narodowym. Wspaniałe miejsce, w którym tydzień wakacji może wydawać się trochę za krótki. Spacery, rowery, kajaki, inne metody pływania, włącznie ze zwiedzaniem samych Wigier łódką ze szklanym dnem. Wilka niestety obejrzałem tylko w Muzeum Wigier w Starym Folwarku, skąd przewodnik zabrał nas na wspaniałą wycieczkę po jeziorze włącznie z podglądaniem jego dna i oceną efektów działania Kanału Augustowskiego poprzez pojawienie się inwazyjnych mięczaków. Jedyny minus który zauważyłem to brak podkoszulki z logo muzeum, które jest rewelacyjne i problemy z podkoszulkami "parkowymi" (mały wybór wzorów i rozmiarów). Pełniejszy wybór podkoszulek można znaleźć w Centrum Informacji Turystycznej w Krzywem. Warto dodać do atrakcji spływ kajakami Czarną Hańczą. Warto szarpnąć się na dłuższy kawałek czy nawet zdecydować na dwa dni spływu, gdyż każdy odcinek oferowany przez wiele firm zajmujących się