Jako ojciec karmiący (przynajmniej czasami) nie mogłem nie zwrócić uwagi na tą podkoszulkę i to wydarzenie. Co prawda nie udało mi się zamienić z żadnym uczestnikiem rajdu na tą podkoszulkę (a w zamian oferowałem naprawdę ciekawe), ale zdjęcie udało mi się zrobić. Nocowałem z żoną i synem w schronisku na Przysłopie (pełna relacja z całego wydarzenia wkrótce, tu opis z poprzednich odwiedzin w tym schronisku ) i spotkaliśmy tam kilku miłych ojców wraz ze swoimi dziećmi. Przyznam, że to niesamowita inicjatywa. Sam wiem jak taka integracja pozytywnie wpływa na komunikację z dziećmi, gdyż mam dwóch synów i czasami zdarza się nam "prawdziwa męska przygoda", gdy odcinamy moją żonę od naszych wypraw. Początkowo obawiałem się jak panowie poradzą sobie z taką zgrają dzieciaków ubranych w podkoszulki z identycznym obrazkiem, tylko nadrukowanym na żółtych podkoszulkach (ciekawe czy chodziło o to, żeby odróżnić ojców od synów?). Jednak widać było, że towarzystwo jest doskonale zgrane
Z każdej, nawet najmniejszej, wyprawy zamiast niepotrzebnego gadżetu staram się przywieźć podkoszulkę. Postanowiłem uchronić je od zapomnienia.