Jakkolwiek byłem dawno temu w Barcelonie na wizycie referencyjnej związanej z automatyką magazynową to ta podkoszulka jest zupełnie współczesna. Dostałem od syna, który wykorzystał jakieś najtańsze możliwe loty w okolicy 1 listopada i sprawdzał swoje umiejętności mówienia po hiszpańsku.
Skorzystał z noclegu na waleta u znajomych którzy wyjechali na Erasmusa a za zaoszczędzone pieniądze szarpnął się na podkoszulkę dla ojca. Bardzo miło.
Przyznam, że ze starego wyjazdu nie wspominam Barcelony wcale tak niesamowicie jak większość osób opowiada, ale byliśmy tam latem i nie dość że było pełno turystów, to jeszcze trochę śmierdziało kanalizacją. Najfajniejsze oczywiście były miejsca, gdzie turystów nie było, w tym fabryka Guella, zaprojektowana przez Gaudiego, zupełnie niepodobna do jego fantastycznych konstrukcji.
Było też jedno fantastyczne miejsce, restauracja urządzona w starej kamienicy, w której sypialnia właścicieli była nad stajnią. Ciekawe, że rozwiązanie takie świadczy o tym, że Barcelona nie była kiedyś przesadnie ciepłym miejscem, skoro supialnię ogrzewano w ten sposób. Niestety mimo dość porządnego zarządzania wizytówkami namiary do tej restauracji mi przepadły i nie potrafię jej namierzyć w internecie. A szkoda, bo to ciekawe miejsce.
Poza tym oczywiście Barcelona to raj dla smakoszy wszelkiego rodzaju owoców morza i ryb. Najlepiej wybierać lokalne knajpki w pobliżu portu gdzie płacisz tylko za wejście i za wino, a potrawy często jeszcze godzinę wcześniej mieszkały sobie w morzu.
No i nabrałem smaku na powrót w to miejsce.
Skorzystał z noclegu na waleta u znajomych którzy wyjechali na Erasmusa a za zaoszczędzone pieniądze szarpnął się na podkoszulkę dla ojca. Bardzo miło.
Przyznam, że ze starego wyjazdu nie wspominam Barcelony wcale tak niesamowicie jak większość osób opowiada, ale byliśmy tam latem i nie dość że było pełno turystów, to jeszcze trochę śmierdziało kanalizacją. Najfajniejsze oczywiście były miejsca, gdzie turystów nie było, w tym fabryka Guella, zaprojektowana przez Gaudiego, zupełnie niepodobna do jego fantastycznych konstrukcji.
Było też jedno fantastyczne miejsce, restauracja urządzona w starej kamienicy, w której sypialnia właścicieli była nad stajnią. Ciekawe, że rozwiązanie takie świadczy o tym, że Barcelona nie była kiedyś przesadnie ciepłym miejscem, skoro supialnię ogrzewano w ten sposób. Niestety mimo dość porządnego zarządzania wizytówkami namiary do tej restauracji mi przepadły i nie potrafię jej namierzyć w internecie. A szkoda, bo to ciekawe miejsce.
Poza tym oczywiście Barcelona to raj dla smakoszy wszelkiego rodzaju owoców morza i ryb. Najlepiej wybierać lokalne knajpki w pobliżu portu gdzie płacisz tylko za wejście i za wino, a potrawy często jeszcze godzinę wcześniej mieszkały sobie w morzu.
No i nabrałem smaku na powrót w to miejsce.
Ja też nabrałam smaku na wyjazd w to miejsce :)
OdpowiedzUsuń