Skoro dotarłem w Góry Izerskie grzechem byłoby nie pokazać drugiego końca wędrówki, która zaczęła się u stóp Wysokiego Kamienia. Jakkolwiek schronisko na Izerskim Stogu jest piękne (choć jeszcze piękniejsze było, gdy widoku z niego nie psuła kolej gondolowa ze Świeradowa), to podkoszulka którą w nim kupiłem była bardzo przeciętna.
Zwykłe zdjęcie (no może nie zwykłe) nadrukowane na zwykłą białą podkoszulkę w zakładzie fotograficznym kilkaset metrów niżej.
Ale to nie umniejsza walorów samego schroniska.
Choć nie ukrywam, że najlepiej wspominam je z czasów sprzed gondoli, gdy zimą bywało się w nim jedynym turystą tego dnia. I można było być poczęstowanym herbatą i wspaniałymi naleśnikami z jagodami, zrobionym z mąki z dodatkiem żytniej i gryczanej. Uwielbiałem ten smak.
I wspaniały, niesamowity wręcz skrót, niestety chyba już nieistniejący od ujęcia wody pitnej prosto do schroniska z napisem "Schronisko 30 minut". W czasach gdy szlaki przechodziłem w czasach znacznie krótszych niż wynikało to z drogowskazów PTTK ten jeden (co prawda odręczny) okazał się idealnym określeniem długości trasy. No i po wyjściu z tego skrótu pytam w schronisku kto umieści tam ten drogowskaz, a chłopak który od lat codziennie (a może częściej) przemierzał tą trasę zapytał: "No ale o co chodzi? Nie zmieścił się Pan w 30 minut? ... Skoro tak, to przecież napisałem prawdę!"
Dawno, dawno temu już tam nie byłem. Może pora sobie przypomnieć to miejsce?
Zwykłe zdjęcie (no może nie zwykłe) nadrukowane na zwykłą białą podkoszulkę w zakładzie fotograficznym kilkaset metrów niżej.
Ale to nie umniejsza walorów samego schroniska.
Choć nie ukrywam, że najlepiej wspominam je z czasów sprzed gondoli, gdy zimą bywało się w nim jedynym turystą tego dnia. I można było być poczęstowanym herbatą i wspaniałymi naleśnikami z jagodami, zrobionym z mąki z dodatkiem żytniej i gryczanej. Uwielbiałem ten smak.
I wspaniały, niesamowity wręcz skrót, niestety chyba już nieistniejący od ujęcia wody pitnej prosto do schroniska z napisem "Schronisko 30 minut". W czasach gdy szlaki przechodziłem w czasach znacznie krótszych niż wynikało to z drogowskazów PTTK ten jeden (co prawda odręczny) okazał się idealnym określeniem długości trasy. No i po wyjściu z tego skrótu pytam w schronisku kto umieści tam ten drogowskaz, a chłopak który od lat codziennie (a może częściej) przemierzał tą trasę zapytał: "No ale o co chodzi? Nie zmieścił się Pan w 30 minut? ... Skoro tak, to przecież napisałem prawdę!"
Dawno, dawno temu już tam nie byłem. Może pora sobie przypomnieć to miejsce?
Komentarze
Prześlij komentarz