Przejdź do głównej zawartości

Góry Stołowe

Kiedyś często odwiedzałem ten region "zawodowo" i poznawałem jego fragmenty niejako "przy okazji". Teraz w ramach dłuższego odpoczynku tydzień w Kudowie. Chyba nie ma wątpliwości, że postanowiliśmy porównać wszystkie atrakcje Gór Stołowych.
Wydaje mi się, że najlepszą kolejnością żeby je obejrzeć jest zaczynanie od Błędnych Skał. Są najmniejsze i mimo kilku ciekawych formacji chyba najmniej spektakularne. Jeśli chcecie wjechać samochodem, to trzeba być równo o pełnej godzinie przed szlabanem wjazdowym. Co prawda formalnie można wjeżdżać do "15-ście po", ale obowiązuje zegarek osoby sterującej ruchem i nas nie chcieli wpuścić choć według nas była 10:12. Z drugiej strony słusznie - wiele lat temu wjechałem zgodnie z czasem i w połowie drogi okazało się, że zjeżdżający autokar miał opóźnienie. Da się przeżyć, ale doświadczenie niezapomniane. Nie polecam też szlaku wzdłuż drogi wjazdowej - zwyczajnie nieciekawa. My pojechaliśmy na Lisią Przełącz i stamtąd przez Fort Karola (dużo późniejszy niż Zamek Sokolec, ale podobna idea wbudowania go w istniejące skały) dość płaską trasą dotarliśmy do Błędnych Skał. Ze względu na wąskie jednokierunkowe przejścia oraz ryzyko natknięcia się na strażników polecam obejście kompleksu wytyczoną ścieżką powrotną i zwiedzanie go normalnie od strony kasy biletowej. Powrót szlakiem na Ostrą Górę, potem Zielona Droga i Machowska Droga i kawałek asfaltem - jednak dużo szybciej.

Latem przy długim dniu spokojnie można tego samego dnia zdążyć na Szczeliniec. Kuchnia i Piekiełko robią niesamowite wrażenie i biją na głowę Błędne Skały. Wielometrowe szczeliny, którymi większym grubasom ciężko się przecisnąć. Niestety od kilku (a może już nawet od kilkunastu) lat wejście w zasadzie jest sensowne tylko od Karłowa, dokąd prowadzi nowe zejście z gór. Osoby wchodzące od Pasterki są karane koniecznością dwukrotnego podchodzenia. Chyba można by to lepiej rozwiązać dodając jakieś rozwidlenie szlaku zejściowego.

Naturalne było odwiedzenie Adrspacko-Teplickiego Skalnego Miasta, aby porównać je z naszymi skałami. Ze względu na wrażenie sugeruję zaczynanie od Adrspah i wędrówkę górami do Teplic, zaliczając po drodze pływanie łódką między skałami. My nadłożyliśmy drogi niebieskim szlakiem przez Zabor i to było dobre rozwiązanie, choć trzeba na to dodać niemal 2 godziny. Po drodze niesamowite widoki, w Teplickich Skałach wąwozy godne tych z Petry (oczywiście porównując je ze zdjęciami, bo niestety osobiście jeszcze tam nie byłem). Przyznam, że nie skupiałbym się na poszczególnych przykładach formacji, bo skupianie się na Głowie Konia czy Jeżu na Żabie tylko rozprasza podziwianie całości. Powrót z Teplic do Adrspah pociągiem lokalnym, który jeździ mniej więcej co 40 minut. Finansowo - nie warto wymieniać złotych na korony, bo wszędzie można płacić kartą a tam gdzie się nie da można płacić polską walutą (nawet w pociągu) przeliczaną bardzo korzystnie (porównywalnie do polskiego kantoru). Jedyne co to warto mieć drobne banknoty i trochę monet 5, 2 i 1 zł.

Na pewno warto po czeskiej stronie odwiedzić Broumovsko tak jak po polskiej choćby Skalne Grzyby. W obu tych miejscach na pewno jest znacznie mniej turystów, choć widoki już nie tak spektakularne i trzeba przemierzyć znacznie dłuższe trasy, żeby obejrzeć coś ciekawego.

Swoją drogą warto by kiedyś porównać Góry Stołowe do wąwozów Petry. Sam mogę porównać na przykład do wąwozu Masca na Teneryfie i uważam, że absolutnie pod kątem atrakcyjności to porównywalne miejsca, którymi warto się chwalić.

A Kotlina Kłodzka dała nam jeszcze kilka innych wycieczek, o których za jakiś czas napiszę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Schronisko Przysłop pod Baranią Górą

Cóż powiedzieć. Chcieliśmy z żoną ominąć to schronisko bo jak wiadomo (na szczęście to już historia) gorszego w Polsce nie było. No i na szczęście weszliśmy do środka. Pozytywny szok to zbyt słabe określenie tego co przeżyliśmy. Ciepło, miło, wspaniały zapach z kuchni, obie sale jadalne nabite tak, że niemal nie da się gdzie usiąść. I oczywiście gadżety (w tym podkoszulki) akurat dla mnie. Nie wiem kiedy dokładnie zaczęły się zmiany, wydaje mi się że latem zeszłego roku było jeszcze nieciekawie, ale czas tak szybko biegnie, że może to było latem dwa lata temu. I co mogę napisać? Pyszne jedzenie, w tym doskonałe jedzenie wegetariańskie, choć takie mam wrażenie, że gdybym przeszedł na tą formę spożywania, byłbym głodny (może warto wprowadzić dodatkowo coś wegańskiego dla drwala?). Warto zwrócić uwagę, że nawet wegetarianki potrafią tam polecić doskonałego schabowego bez niepotrzebnego krzywienia się na to słowo. Pierogi, naleśniki, zupy, naprawdę duży wybór. I ceny w porównaniu ze s...

Paryż

Tym razem Paryż zupełnie nie służbowo. Bilety kupione chyba w lipcu lub sierpniu za pieniądze porównywalne z biletem kolejowym do Koluszek (i nie mówię o Pendolino). Skąd mogliśmy wiedzieć, że trafimy w środek protestu żółtych kamizelek? Na szczęście zamiast nich żona nałożyła naprędce zakupioną podkoszulkę i już byliśmy rozpoznawani przez francuską policję jako nieszkodliwi turyści. A trzeba przyznać, parafrazując Kazimierza Wierzyńskiego, że policja francuska bije ludzi z takim smakiem, że dawne polskie ZOMO wiele by się mogło nauczyć. Wiem, bo widziałem kilka francuskich demonstracji z bliska, w tym olbrzymią przeciwko zwiększeniu liczby godzin pracy w tygodniu kilka lat temu. Przyznam, że te były wyjątkowo nieciekawe, zwłaszcza że wyjątkowo często zdarzały się w czasie tych demonstracji kradzieże i to z najdroższych sklepów (Dior, Apple) - ze Starbucksa nikt kubeczków nie kradł. Ale nie demonstracje były najważniejsze w naszym wyjeździe Dla mnie największa żenada to to, że a...

Biuro rzeczy znalezionych na Krawcow Wierch

Żona twierdzi, że znów ją chciałem zamordować. A trasa miała raptem 26 km, 1300 metrów podejść i 1250m zejść oraz 40 punktów GOT (które nic mi nie mówią). Po śniadaniu wyszliśmy ze schroniska na Przegibku i ruszyliśmy w kierunku Bacówki na Krawcow Wierch. Początkowo szło się nam rewelacyjnie. Bacówkę na Rycerzowej (niestety nie wchodziłem i nie wiem czy mają swoje podkoszulki), przełęcz Przysłop (ile tych Przysłopów jest?) i Talapkov "zrobiliśmy" w czasie krótszym niż wynikało to z map i drogowskazów. Przy czym nie za bardzo wiemy jak, bo pierwsze kilkaset metrów za Przyslopem w kierunku na Talapkov jest podejście stromizną niemal 60 stopniową po glinie usianej kamieniami. Przyznam, że nie wiem jak można tamtędy zejść w ogóle, a jak zejść w czasie ulewnego deszczu - nie pytajcie. Potem niestety było gorzej. Wydawało się nam że lecimy galopem, niestety na przełączy pod Oszastem, gdzie odchodzi żółty szlak na stronę słowacką byliśmy spóźnienie prawie godzinę. Jednym z pow...