Przejdź do głównej zawartości

Schronisko Przysłop pod Baranią Górą

Cóż powiedzieć. Chcieliśmy z żoną ominąć to schronisko bo jak wiadomo (na szczęście to już historia) gorszego w Polsce nie było. No i na szczęście weszliśmy do środka. Pozytywny szok to zbyt słabe określenie tego co przeżyliśmy. Ciepło, miło, wspaniały zapach z kuchni, obie sale jadalne nabite tak, że niemal nie da się gdzie usiąść. I oczywiście gadżety (w tym podkoszulki) akurat dla mnie.
Nie wiem kiedy dokładnie zaczęły się zmiany, wydaje mi się że latem zeszłego roku było jeszcze nieciekawie, ale czas tak szybko biegnie, że może to było latem dwa lata temu.

I co mogę napisać? Pyszne jedzenie, w tym doskonałe jedzenie wegetariańskie, choć takie mam wrażenie, że gdybym przeszedł na tą formę spożywania, byłbym głodny (może warto wprowadzić dodatkowo coś wegańskiego dla drwala?). Warto zwrócić uwagę, że nawet wegetarianki potrafią tam polecić doskonałego schabowego bez niepotrzebnego krzywienia się na to słowo. Pierogi, naleśniki, zupy, naprawdę duży wybór. I ceny w porównaniu ze schroniskiem na Stożku (które mam wrażenie w porównaniu z Przysłopem delikatnie zaczyna kuleć) dość atrakcyjne.

Darmowy wrzątek z czajnika elektrycznego (wypas w porównaniu ze Stożkiem, gdzie trzeba zapłacić 2 zł, przegięli). Uwaga: Warto nalewać wodę z plastikowych butelek podawanych z baru, gdzie jest woda prosto ze źródeł Wisły a nie z kranu, gdzie jest deszczówka (choć większość obsługujących mówi, że pije wodę z kranu).

Wyremontowane pokoje i ubikacje, poczułem się w ubikacji jak w ekskluzywnej restauracji czy hotelu. W pokojach nie byłem, ale kilka mieszkających osób też mówiło, że pozytywny szok.

No i najważniejsze, to dobry pomysł biznesowy na okresy słabszej koniunktury: warsztaty jogi, festiwale kawy i piwa, spotkania z ciekawymi podróżnikami z opowieściami i slajdami, otwarcia i zamknięcia sezonów różnych sportów ... nawet nie wiem co wymieniać.

Oczywiście położenie schroniska się nie zmieniło, więc jest to ciągle doskonały punkt na trasie wokół Szczyrku i Wisły, i po ostatecznym chyba upadku Stecówki i delikatnym spadku jakości na Stożku mam nadzieję, że za kilka lat mimo obrzydliwego wyglądu zewnętrznego może się to stać kultowe schronisko w tym regionie.

I żeby nie było, że tylko chwalę to miejsce postanowiłem się przyczepić się do strony internetowej schroniska, która (mimo atrakcyjnych zdjęć) ciągle jest w budowie. No ... chyba pora to zmienić.

Komentarze

  1. Rzeczywiście, schronisko , w którym można się schronić.

    Jeszcze 3 lata temu nawet na "siku" tam nie wchodziłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, dobrze czytać o zmianach na lepsze ;)
    Przy okazji sama to miejsce sprawdzę na pewno! ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Paryż

Tym razem Paryż zupełnie nie służbowo. Bilety kupione chyba w lipcu lub sierpniu za pieniądze porównywalne z biletem kolejowym do Koluszek (i nie mówię o Pendolino). Skąd mogliśmy wiedzieć, że trafimy w środek protestu żółtych kamizelek? Na szczęście zamiast nich żona nałożyła naprędce zakupioną podkoszulkę i już byliśmy rozpoznawani przez francuską policję jako nieszkodliwi turyści. A trzeba przyznać, parafrazując Kazimierza Wierzyńskiego, że policja francuska bije ludzi z takim smakiem, że dawne polskie ZOMO wiele by się mogło nauczyć. Wiem, bo widziałem kilka francuskich demonstracji z bliska, w tym olbrzymią przeciwko zwiększeniu liczby godzin pracy w tygodniu kilka lat temu. Przyznam, że te były wyjątkowo nieciekawe, zwłaszcza że wyjątkowo często zdarzały się w czasie tych demonstracji kradzieże i to z najdroższych sklepów (Dior, Apple) - ze Starbucksa nikt kubeczków nie kradł. Ale nie demonstracje były najważniejsze w naszym wyjeździe Dla mnie największa żenada to to, że a...

Biuro rzeczy znalezionych na Krawcow Wierch

Żona twierdzi, że znów ją chciałem zamordować. A trasa miała raptem 26 km, 1300 metrów podejść i 1250m zejść oraz 40 punktów GOT (które nic mi nie mówią). Po śniadaniu wyszliśmy ze schroniska na Przegibku i ruszyliśmy w kierunku Bacówki na Krawcow Wierch. Początkowo szło się nam rewelacyjnie. Bacówkę na Rycerzowej (niestety nie wchodziłem i nie wiem czy mają swoje podkoszulki), przełęcz Przysłop (ile tych Przysłopów jest?) i Talapkov "zrobiliśmy" w czasie krótszym niż wynikało to z map i drogowskazów. Przy czym nie za bardzo wiemy jak, bo pierwsze kilkaset metrów za Przyslopem w kierunku na Talapkov jest podejście stromizną niemal 60 stopniową po glinie usianej kamieniami. Przyznam, że nie wiem jak można tamtędy zejść w ogóle, a jak zejść w czasie ulewnego deszczu - nie pytajcie. Potem niestety było gorzej. Wydawało się nam że lecimy galopem, niestety na przełączy pod Oszastem, gdzie odchodzi żółty szlak na stronę słowacką byliśmy spóźnienie prawie godzinę. Jednym z pow...