Przejdź do głównej zawartości

Schronisko na Izerskim Stogu

Skoro dotarłem w Góry Izerskie grzechem byłoby nie pokazać drugiego końca wędrówki, która zaczęła się u stóp Wysokiego Kamienia. Jakkolwiek schronisko na Izerskim Stogu jest piękne (choć jeszcze piękniejsze było, gdy widoku z niego nie psuła kolej gondolowa ze Świeradowa), to podkoszulka którą w nim kupiłem była bardzo przeciętna.
Zwykłe zdjęcie (no może nie zwykłe) nadrukowane na zwykłą białą podkoszulkę w zakładzie fotograficznym kilkaset metrów niżej.

Ale to nie umniejsza walorów samego schroniska.

Choć nie ukrywam, że najlepiej wspominam je z czasów sprzed gondoli, gdy zimą bywało się w nim jedynym turystą tego dnia. I można było być poczęstowanym herbatą i wspaniałymi naleśnikami z jagodami, zrobionym z mąki z dodatkiem żytniej i gryczanej. Uwielbiałem ten smak.
I wspaniały, niesamowity wręcz skrót, niestety chyba już nieistniejący od ujęcia wody pitnej prosto do schroniska z napisem "Schronisko 30 minut". W czasach gdy szlaki przechodziłem w czasach znacznie krótszych niż wynikało to z drogowskazów PTTK ten jeden (co prawda odręczny) okazał się idealnym określeniem długości trasy. No i po wyjściu z tego skrótu pytam w schronisku kto umieści tam ten drogowskaz, a chłopak który od lat codziennie (a może częściej) przemierzał tą trasę zapytał: "No ale o co chodzi? Nie zmieścił się Pan w 30 minut? ... Skoro tak, to przecież napisałem prawdę!"

Dawno, dawno temu już tam nie byłem. Może pora sobie przypomnieć to miejsce?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Schronisko Przysłop pod Baranią Górą

Cóż powiedzieć. Chcieliśmy z żoną ominąć to schronisko bo jak wiadomo (na szczęście to już historia) gorszego w Polsce nie było. No i na szczęście weszliśmy do środka. Pozytywny szok to zbyt słabe określenie tego co przeżyliśmy. Ciepło, miło, wspaniały zapach z kuchni, obie sale jadalne nabite tak, że niemal nie da się gdzie usiąść. I oczywiście gadżety (w tym podkoszulki) akurat dla mnie. Nie wiem kiedy dokładnie zaczęły się zmiany, wydaje mi się że latem zeszłego roku było jeszcze nieciekawie, ale czas tak szybko biegnie, że może to było latem dwa lata temu. I co mogę napisać? Pyszne jedzenie, w tym doskonałe jedzenie wegetariańskie, choć takie mam wrażenie, że gdybym przeszedł na tą formę spożywania, byłbym głodny (może warto wprowadzić dodatkowo coś wegańskiego dla drwala?). Warto zwrócić uwagę, że nawet wegetarianki potrafią tam polecić doskonałego schabowego bez niepotrzebnego krzywienia się na to słowo. Pierogi, naleśniki, zupy, naprawdę duży wybór. I ceny w porównaniu ze s...

Paryż

Tym razem Paryż zupełnie nie służbowo. Bilety kupione chyba w lipcu lub sierpniu za pieniądze porównywalne z biletem kolejowym do Koluszek (i nie mówię o Pendolino). Skąd mogliśmy wiedzieć, że trafimy w środek protestu żółtych kamizelek? Na szczęście zamiast nich żona nałożyła naprędce zakupioną podkoszulkę i już byliśmy rozpoznawani przez francuską policję jako nieszkodliwi turyści. A trzeba przyznać, parafrazując Kazimierza Wierzyńskiego, że policja francuska bije ludzi z takim smakiem, że dawne polskie ZOMO wiele by się mogło nauczyć. Wiem, bo widziałem kilka francuskich demonstracji z bliska, w tym olbrzymią przeciwko zwiększeniu liczby godzin pracy w tygodniu kilka lat temu. Przyznam, że te były wyjątkowo nieciekawe, zwłaszcza że wyjątkowo często zdarzały się w czasie tych demonstracji kradzieże i to z najdroższych sklepów (Dior, Apple) - ze Starbucksa nikt kubeczków nie kradł. Ale nie demonstracje były najważniejsze w naszym wyjeździe Dla mnie największa żenada to to, że a...

Biuro rzeczy znalezionych na Krawcow Wierch

Żona twierdzi, że znów ją chciałem zamordować. A trasa miała raptem 26 km, 1300 metrów podejść i 1250m zejść oraz 40 punktów GOT (które nic mi nie mówią). Po śniadaniu wyszliśmy ze schroniska na Przegibku i ruszyliśmy w kierunku Bacówki na Krawcow Wierch. Początkowo szło się nam rewelacyjnie. Bacówkę na Rycerzowej (niestety nie wchodziłem i nie wiem czy mają swoje podkoszulki), przełęcz Przysłop (ile tych Przysłopów jest?) i Talapkov "zrobiliśmy" w czasie krótszym niż wynikało to z map i drogowskazów. Przy czym nie za bardzo wiemy jak, bo pierwsze kilkaset metrów za Przyslopem w kierunku na Talapkov jest podejście stromizną niemal 60 stopniową po glinie usianej kamieniami. Przyznam, że nie wiem jak można tamtędy zejść w ogóle, a jak zejść w czasie ulewnego deszczu - nie pytajcie. Potem niestety było gorzej. Wydawało się nam że lecimy galopem, niestety na przełączy pod Oszastem, gdzie odchodzi żółty szlak na stronę słowacką byliśmy spóźnienie prawie godzinę. Jednym z pow...